I Łysica 18 stycznia 1998r
II Skopiec 17 maja 1998r
III Tarnica 24 października 1998r
IV Turbacz 16 stycznia 1999r
V Wielka Sowa 15 maja 1999r
VI Skalnik 25 września 1999r
VII Orlica 9 maja 2000r
VIII Waligóra 14 października 2000r
IX Babia Góra 5 sierpnia 2001r
X Szczeliniec 15 września 2001r
XI Lackowa 5 października 2002r
XII Śnieżnik 23 sierpnia 2003r
XIII Ślęża 7 maja 2005r
XIV Lubomir 20 sierpnia 2005r
XV Chełmiec 4 lutego 2006r
XVI Radziejowa 26 sierpnia 2006r
XVII Kłodzka Góra 10 marca 2007r
XVIII Śnieżka 25 sierpnia 2007r
XIX Skrzyczne 28 czerwca 2008r
XX Mogielica 18 października 2008r
XXI Biskupia Kopa 14 listopada 2009r
XXII Wysoka 28 sierpnia 2010r
XXIII Rudawiec 13 sierpnia 2011r
Kowadło 14 sierpnia 2011r
XXIV Czupel 16 sierpnia 2013r
XXV Jagodna 13 września 2013r
XXVI Wysoka Kopa 9-11 maja 2014r
XXVII Zakopane 19-21 czerwca 2015r
XXVIII Łysica 13-15 maja 2016r
II tura wypraw klubowych rozpoczęta
Nową turę wypraw klubowych rozpoczęliśmy w połowie maja 2016 roku w podkieleckiej Świętej Katarzynie. W piątkowy wczesny ranek do zaprzyjaźnionego z nami Ośrodka Wypoczynkowego "Jodełka" zjechali pierwsi klubowicze szczycący się godnością Zdobywcy KGP, by wziąć udział w szkoleniu wolontariuszy Loży Zdobywców. Kilka godzin później zapełniła się recepcja kandydatami do udziału w zdobywaniu najniższego szczytu w Koronie - Łysicy. Po uroczystym rozpoczęciu spotkania i smacznej obiadokolacji nastąpił autokarowy wyjazd do Ciekot - wsi położonej u podnóża Radostowej, gdzie w młodości zamieszkiwał Stefan Żeromski. To tam od niedawna dzieje i zasługi tego wspaniałego pisarza przypomina wspaniałe muzeum zorganizowane w odtworzonym, stylowym, drewnianym dworze. Odwiedziliśmy to miejsce, by później w sąsiednim Centrum Kultury - Szklanym Domu - przypomnieć sobie najcenniejsze nowele i powieści twórcy. Głośne czytanie dzieł szczególnie odwołujących się do młodzieńczych przeżyć Stefana na kieleckiej ziemi było niespodziewaną atrakcją pobytu w Ciekotach. W głębokiej ciszy przysłuchiwał się temu między innymi prezes Świętokrzyskiej ROT, dyrektor Departamentu Promocji i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego, Jacek Kowalczyk.
Po powrocie do "Jodełki" był jeszcze czas na spotkanie z piosenką turystyczną oraz posiedzenie Loży Zdobywców weryfikującej osiągnięcia tych, którzy przemierzyli wszystkie koronne szczyty.
Sobota, 14 V, jak każe klubowa tradycja była dniem poświęconym zdobywaniu Łysicy. Tuż po śniadaniu ruszyliśmy zwartym szykiem na szlak prowadzący na najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich, by po drodze poznać historyczne, zabytkowe miejsca i obiekty poświęcone m.in. partyzantom ziemi kieleckiej i Stefanowi Żeromskiemu. Niestety, na szczycie z racji niezbyt dogodnej aury zrobiliśmy tylko wspólne zbiorowe zdjęcie, postanawiając próby związane z wręczeniem dyplomów Zdobywcy Łysicy przenieść do "Jodełki". W drodze powrotnej mieliśmy okazję uczestniczyć w uroczystościach związanych z odsłonięciem pomnika przy cmentarzu żołnierzy AK, a później zwiedzić bogate Muzeum Minerałów.
Zanim rozpoczął się wieczór klubowy, wiele emocji przysporzyła uroczystość wręczenia łysicowych dyplomów, w trakcie której trzeba było odgadnąć autorów rozmaitych cytatów. Część klubowiczów miała z tym pewne kłopoty, więc były poprawki, ale ostatecznie wszyscy otrzymali pamiątkowe dyplomy. A potem rozpoczęła się klubowa debata, przerywana pieśniami. Głównym tematem wieczornych obrad stał się program obchodów zbliżającego się dwudziestolecia Klubu Zdobywców Korony Gór Polski. Sczegółowe jego omówienie prezentujemy w Aktualnościach. Tu odnotujmy tylko jedno ważne wydarzenie: wspólne, jednodniowe wejście Klubu na wszystkie koronne szczyty, przewidziane na okres letni 2017 roku.
W trakcie tego wieczoru uczestnicy wyprawy podjęli decyzję w sprawie przyznania tytułu Zasłużonych dla Klubu osobom, które przyczyniły się do ubogacenia życia klubowego: Marii Baszuro z Elbląga, Ewie i Witoldowi Lechowiczom z Międzyborza, Tomaszowi Puszczyńskiemu z Konina, Sławomirowi Chojnackiemu ze Żnina, a także Aleksandrze Ludwikowskiej z Piotrkowa Trybunalskiego mogącej być wzorem do naśladowania zarówno pod względem zaangażowania w życie klubowe jak i wiedzy krajoznawczej. Wieczorny program ubogaciło jeszcze losowanie prezentów ufundowanych przez Oficynę Wydawniczą AMOS.
Niedziela zgodnie ze zwyczajem, upłynęła pod znakiem uroczystego pasowania nowych Zdobywców KGP, którymi po raz trzeci zostali Zuzanna i Radosław Urbanikowie z Wierzbnej, po raz drugi - Anna i Krzysztof Kozdra z Krakowa oraz debiutanci: Konrad i Aleksandra Gmurczykowie z Ciechanowa-Mrągowa, Grażyna Patalon oraz Róża i Zbigniew Dudowie z Jastrzębia-Zdroju, Dariusz Herok z Rybnika, Michał Orzoł z Warszawy, Agata i Piotr Brabańscy z Kubic. Serdeczne gratulacje przekazał im w imieniu Klubu jego szef, red. Janusz Sapa. On też dokonał podsumowania wyprawy informując między innymi o utworzeniu zespołu przygotowującego jubileuszowe obchody. Przekazał także pozdrowienia właścicielki AMOS-u, Anny Orlickiej-Sapa, która życzyła wszystkim członkom Klubu zadowolenia i dalszej pomyślności w działaniach ponad 17 tysięcznej rodziny klubowej. Wręczenie upominków, w tym m.in. płyt z pięknymi nagraniami utworów Jarosława Soboty z Wrocławia, ofiarowanych przez twórcę, a także materiałów poświęconych regionowi kieleckiemu, a później wspólny krąg z pożegnalną pieśnią "Idziemy w piękną, jasną dal" były ostatnimi punktami programu XXVIII wyprawy klubowej.
XXVII wyprawa klubowa
Ponad 80 osób wzięło udział w klubowym spotkaniu tatrzańskim, które w czerwcu 2015 r. zamykało w Zakopanem pierwszą turę klubowych wypraw koronnych, a jednocześnie sumowało osiemnastoletni dorobek naszej krajoznawczej organizacji górskiej. Podczas trzydniowego pobytu w stolicy Tatr nie tylko debatowaliśmy nad klubowymi problemami, wśród których poczesne miejsce zajęły obchody zbliżającego się dwudziestolecia Korony Gór Polski i klubu jej zdobywców, ale także zapoznaliśmy się z walorami krajoznawczo-turystycznymi tego niezwykłego regionu Polski. Pomogli nam w tym m.in. starosta tatrzański Piotr Bąk, odkrywający kulisy sprzedaży Polskich Kolei Linowych oraz specjalista Tatrzańskiego Parku Narodowego - Jan Krzeptowski, prezentujący w nowoczesny sposób bogactwo przyrodnicze Tatr. Zwiedziliśmy Muzeum Jana Kasprowicza, udaliśmy się na wędrówkę Doliną Kościeliską, odwiedziliśmy Rusinową Polanę i Wiktorówki. Były niezapomniane przeżycia, które na długo pozostaną w pamięci także dzięki znakomitemu znawcy, niestrudzonemu gawędziarzowi, przewodnikowi tatrzańskiemu Maciejowi Bętkowskiemu.
Były oczywiście klubowe spotkania z piosenką turystyczną, ogniska z przysmakami, losowania prezentów dla wszystkich uczestników oraz pasowanie nowo mianowanych Zdobywców Korony Gór Polski.
XXVI wyprawa klubowa
To była właściwie ostatnia wyprawa, zamykająca klubowych cykl zdobywania Korony Gór Polski. Ostatnia, albowiem wspólnego zdobywania Rysów ze względów bezpieczeństwa nie będzie. Pod swój gościnny dach przyjął nas tym razem Ośrodek Wypoczynkowy "Sudety". Na drugi majowy weekend zjechało do niego ponad 120 członków Klubu z całego niemal kraju. Gromko zabrzmiał w piątek klubowy hymn, a wieczorem odbyło się spotkanie regionalne z udziałem gospodarzy regionu. Mówili o urokach tej ziemi szeroko i ciekawie opowiadali: burmistrz Szlarskiej Poręby - Pan Grzegorz Sokoliński oraz zastępca szefa miejscowego Nadleśnictwa - Pan Jerzy Majdan. Po zakończeniu tego spotkania długo trwały rozmowy kuluarowe, a uczestnicy interesowali się głównie spotkaniami narciarskimi na Polanie Jakuszyckiej.
Sobota zgodnie z wyprawową tradycją to dzień zdobywania szczytu. By nie wędrować dwukrotnie tym szlakiem, autokar dowiózł wszystkich do Jakuszyc. Pogoda była przepiękna, a tradycyjnym obrzędem było wniesienie surowego jajka na Wysoką Kopę. Dzięki pomocy przewodnika sudeckiego - Pana Stanisława Wańczaka z Marciszowa nikt przy zejściu nie pobłądził, choć były dwie możliwości. Po obiadokolacji odbył się wieczór klubowy, a później wspólne śpiewy i jak zwykle losowanie upominków.
W niedzielę - uroczystość pasowania na Zdobywców Korony nowo mianowanych osób, które wcześniej pomyślnie przeszły weryfikację swych koronnych osiągnięć. Tradycyjnie już kręgiem i wspólnym śpiewem "Cześć górom, górom cześć!" zakończyliśmy XXVI wyprawę klubową.
XXV wyprawa klubowa
XXV wyprawa klubowa odbyła się w Góry Bystrzyckie. Po raz pierwszy towarzyszył nam rzęsity deszcz, a i baza, która reklamuje się jako Dom Wczasowy, rozczarowała uczestników. Na szczęście nie straciliśmy dobrego humoru.
Było nas ponad 90 osób. Gromko zabrzmiał klubowy hymn, a wesoło i śpiewnie było bez przerwy, nawet na szczycie Jagodnej. Zanim jednak tam trafliśmy, w piątek 13 września 2013 r. sporo dowiedzieliśmy się o Górach Bystrzyckich na spotkaniu regionalnym od pana Lucjana Morejdy, specjalisty ds. promocji w Urzędzie Miasta i Gminy Bystrzyca Kłodzka oraz pana Arkadiusza Fiślaka z lokalnego nadleśnictwa. Obecny był także znakomity znawca tej ziemi, członek naszego Klubu - Bogusław Stecki z Międzylesia, który prawdziwy popis wiedzy o tej ziemi dał w sobotę, prowadząc nas na szczyt Jagodnej. Niestety od przełęczy Nad Porębą aż na szczyt, a później do schroniska Jagodna przyszło nam wędrować... asfaltową drogą. No cóż, nowoczesność wdarła się nawet na szczyty gór. w schronisku zrobiliśmy postój, a niezawodny król pieśni Sławomir Chojnacki ze Żnina widząc niezagospodarowaną gitarę porwał wszystkich do śpiewu. Przy "Koniku na biegunach" Bogdan Gwizdek z Gdańska pocwałował na koniu zbierając rzęsiste brawa.
Wręcznenie dyplomów Zdobywcy Jagodnej przygotowanych przez Romana Kornaszewskiego z Warszawy zrobiliśmy już ze wzgledu na pogodę w naszej bazie. I znów nastąpiło losowanie upominków. Porcję prezentów przygotowanych przez Wydawnictwo AMOS powiększyli swoimi darami: Teresa i Janusz Wierzbiccy ze Skwierzyny, Zbgniew Adamczyk z Krakowa, Ryszard Chmura z Warszawy, Konrad Gmurczyk z Warki, Andrzej Nowak z Żabna oraz Ewa i Witold Lechowiczowie z Międzyborza. Tomasz Puszczyński z Konina przygotował jak zwykle okolicznościową, wyprawową pieczęć.
W niedzielę pasowanie nowych Zdobywców, a później znów niespodzianka od Jerzego Słucha z Promnej - specjalny upominek dla każdego uczestnika, także dla personelu stołówki na czele z szefową kuchni, która przygotowywała wyśmienite posiłki. Wyprawę zakończyliśmy tradycyjnym kręgiem, ale długo jeszcze potem trwały przyjacielskie rozmowy i wspomnienia.
XXIV wyprawa klubowa
Po raz pierwszy przy tej wyprawie mieliśmy kłopoty z bazą. Na szczęście załatwiany awaryjnie Ośrodek Wypoczynkowy "Beskidy Park" w Bielsku-Białej spełnił nasze oczekiwania, gwarantując nie tylko dogodne warunki lokalowe, ale także miłą, sprawną obsługę. Zadowoleni byli wszyscy uczestnicy spotkania, a było ich niemal stu. Stawili się też w doborowym gronie członkowie Loży Zdobywców, którzy wcześniej uczestniczyli w spotkaniu szkoleniowym, a wieczorami weryfikowali osiągnięcia ponad 20 kandydatów na Zdobywców KGP.
Dopisywały nie tylko humory, ale i słoneczna, upalna pogoda, która jednak dała się nieco we znaki przy zdobywaniu Czupla. Jednak zanim to się stało, radośnie zabrzmiał w piątek, 16 sierpnia 2013 r. klubowym hymn inaugurujący nasze spotkanie. Gwiazdą wieczoru regionalnego była prezes bielskiego Oddziału PTTK, pani Lucyna Bardel. Dowiedzieliśmy się nie tylko o walorach krajoznawczych tej ziemi, ale również o metodach przekonywania lokalnych władz do potrzeb turystów-krajoznawców. A gospodarze miasta i powiatu dostarczyli wiele materiałów o regionie, dzięki czemu każdy powrócił z dużym bagażem wiedzy o Bielsku-Białej i Beskidzie Małym.
Jeszcze pierwszego wieczoru odbyło się posiedzenie Loży Zdobywców, pracującej w kilku zespołach, którym przewodniczyli: Artur Michalczyk z Bochni, Stanisław Pietrusiński z Koziegłowów, Marian Kowalik z Krakowa i Jan Ogonowski z Lubawki.
Sobota to dzień zdobywania koronnego szczytu. Autokar podwiózł wszystkich do Łodygowic, a po południu przywiózł z Wilkowic. Wiele radości na szczycie wywołała nieodłączna próba, przez którą musiał przejśc każdy przed pasowaniem na Zdobywcę Czupla. Nagle na szczycie pojawili się Janosik, Pan Twardowski, Kopciuszek, Królewna Śnieżka, Popiel, Pinokio, Smok Wawelski... Wyobraźni czytających te słowa pozostawiamy odgadnięcie skąd nagle na Czuplu zjawiło się tylu bohaterów bajek i legend. Kto nie był - niech żałuje!
Sobotni wieczór klubowy upłynął pod znakiem gawęd przy ognisku, wieczornych śpiewach przy gitarowym akompaniamencie niezastąpionego Sławomira Chojnackiego ze Żnina, a także losowania upominków ufundowanych przez Oficynę Wydawniczą AMOS oraz przez uczestników: Elżbietę i Andrzeja Wcisłeków ze Szczecina, Jana Ogonowskiego z Lubawki, Ryszarda Chmurę z Warszawy, Michała Łapinkiewicza z Gałkówka, Jerzego Kiełba z Nysy, Stanisława Wojciuka z Białej Podlaskiej oraz Ewę i Witolda Lechowiczów z Międzyborza, którzy - jak na każdej wyprawie - ufundowali dwa namioty.
Niedziela to uroczyste pasowanie nowych Zdobywców Korony Gór Polski a po nim podsumowanie wyprawy, wzbogacone niespodziewanie przez Jerzego Siłucha z Promnej, który przygotował dla wszystkich niezwykły, wyprawowy upominek. Były więc rzęsiste brawa dla fundatora, a także dla wszystkich, którzy wzbogacili imprezę: Tomasza Puszczyńskiego z Konina za piękną pieczęć wyprawową, Mariana Kowalika z Krakowa za sprawne nagłośnienie i zarejestrowanie całej wyprawy, Romana Kornaszewskiego z Warszawy, twórcy wyprawowych dyplomów i Katarzyny Sapy, pomysłodawczyni wspaniałej próby na Czuplu.
Ostatnim akordem XXIV Wyprawy był wspólny krąg z pieśnią klubową "Idziemy w piękną jasną dal...". A potem przyjacielskie pożegnania - do następnej wyprawy (za miesiąc).
XXIII wyprawa klubowa
Początek lipca 2011 r. - sezon urlopowy. Na wynajęcie dużego obiektu dla naszych potrzeb klubowych nie ma szans. Tym bardziej na długi sierpniowy weekend. Najwcześniej we wrześniu, zapraszamy - słyszymy w różnych ośrodkach wczasowych. Niespodziewanie w Bolesławowie, po przedstawieniu naszych planów pada odpowiedź: - Spróbujemy Warn pomóc. Niedługo potem otrzymujemy potwierdzenie: - Przyjmiemy was nawet na ten weekend.
W lipcowym numerze "Poznaj swój kraj" podejmujemy ryzyko - ogłaszamy wyprawę, choć wiemy, że to późno, wiele osób już zaplanowało urlopowy wypoczynek. 12-15 sierpnia będziemy w Ośrodku "Bolko" - by zdobywać Rudawiec i Kowadło.
Zaskoczenie jest wielkie. Wiele osób chciałoby przyjechać, ale już porezerwowało wczasy, wykupiło skierowania. Niektórzy z dalekich stron Polski chcą przyjechać, ale dwudniowa podróż koleją z sześcioma przesiadkami rujnuje plan. Nie ma więc kompletu uczestników, ale i tak w gościnnym Ośrodku "Bolko" melduje się 70 osób. Dojadą jeszcze dolnośląscy kandydaci na spotkanie z Lożą Zdobywców. Już w przeddzień otwarcia wyprawy zjeżdżają pierwsi uczestnicy - nawet ze Słupska, Gdańska, Białej Podlaskiej... Gromko więc brzmi nasz klubowy hymn na otwarciu tej podwójnej wyprawy. Zdobywaniu obu szczytów sprzyja nawet pogoda, choć w sobotniej wędrówce straszy mały, przelotny deszczyk. A przecież oprócz wędrówki tradycyjnie organizujemy wieczory regionalny i klubowy, urządzamy wieczorne ognisko z pieśniami i kiełbasą, zwołujemy obrady Loży Zdobywców, która nie odrzuca żadnego wniosku kandydatów...
Co prawda sobotni, długi marsz na Rudawiec daje się mocno we znaki, ale niedzielny podjazd autokarami do Bielic łagodzi trud zdobywania Kowadła. A przecież jest 15 sierpnia - więc także święcimy bukiety ziół i kwiatów na nadzwyczajnej (nie jedynej) Mszy św. odprawianej w naszej intencji.
Jak z bicza strzelił szybko mija czas -ze smutkiem rozstajemy się po uroczystym, poniedziałkowym pasowaniu nowych zdobywców Korony Gór Polski, po podsumowaniu wyprawy z finałowym kręgiem i pieśnią "Idziemy w piękną, jasną dal...".
XXII wyprawa klubowa
Do zdobywania tego najwyższego szczytu Pienin podchodziliśmy kilkakrotnie. Na przeszkodzie stawał zawsze brak odpowiedniej bazy gwarantującej dogodne warunki dla organizacji klubowej wyprawy. Wreszcie udało nam się ją pozyskać, a to z racji zakończonego okresu wypoczynku dziecięcego, po którym cały Górski Ośrodek Szkolno-Wypoczynkowy "Pod Durbaszką" stanął do naszej dyspozycji.
Na trzy dni ostatniego weekendu sierpniowego zjechało do niego prawie stu członków klubu. Byli wśród nich kandydaci do godności Zdobywcy KGP, spośród których niektórzy zgłosili się na wyprawę po raz pierwszy i wszyscy żałowali później, że dopiero teraz posmakowali uroku klubowej imprezy.
Tradycyjnie rozpoczęliśmy ją w piątek (27 sierpnia 2010 r.), choć pierwsi uczestnicy zameldowali się już dzień wcześniej w "Durbaszce". Oczywiście jak zawsze na otwarciu zabrzmiał hymn klubowy, przedstawiony został szczegółowy program spotkania, ustalone szczegóły obrad Loży Zdobywców... A później, już po sutym posiłku rozpoczął się bogaty wieczór regionalny. Przybyli na niego przedstawiciele władz i organizacji lokalnych na czele z sekretarzem Urzędu Miasta i Gminy Szczawnica, Tomaszem Hurkałą. On to przedstawił nam aktualne walory krajoznawczo-turystyczne tej ziemi, współczesne dokonania i plany w tym zakresie. Prawdziwą ucztą regionalną pełną opowieści o tradycjach i kulturze górali pienińskich uraczył nas pan Andrzej Dziedzina-Wiwer - poeta, przewodnik, ratownik i niezwykły gawędziarz. A potem opowieści snuli szefowie Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich - pan prezes Jan Sienkiewicz i członek zarządu, pan Jerzy Regiec, przybyli na spotkanie oczywiście w strojach ludowych. Jakby tego było mało wspaniały wykład o bogactwie przyrody Pienińskiego Parku Narodowego wzbogacony przeźroczami, zaprezentowała specjalistka z PPN, pani Teresa Ciesielka. Po tych kilku uroczych godzinach wzbogaconych słodkim poczęstunkiem mogliśmy powiedzieć, że dużo już wiemy o tym specyficznym, góralskim regionie. Ale to był dopiero wstęp do pięknego spotkania z Pieninami. Jego ciąg dalszy nastąpił w sobotę. Tymczasem jeszcze w piątkowy wieczór w czterech zespołach rozpoczęła pracę Loża Zdobywców, przed którą do weryfikacji stanęło 15 osób.
Sobota upłynęła głównie na wspólnej marszrucie na szczyt Wysokiej. Po obfitym śniadaniu, przy słonecznej aurze ruszyliśmy na szlak pod wodzą znakomitych znawców Pienin, przewodników spod znaku PTTK - Jacka Zachwieii Stanisława Błażusiaka. Podzieleni na dwie grupy mogliśmy po drodze przeżyć terenową lekcję historii, geografii, przyrody czy etnografii Pienin Małych, w których leży właśnie Wysoka. Kiedy stanęliśmy tam u stóp schodów prowadzących na szczyt, za chmurami skryło się słońce. A później zerwał się wiatr. By nie narazić się na spotkanie z deszczem zrezygnowaliśmy z przeprowadzenia na górze próby towarzyszącej wręczeniu dyplomu zdobywcy tej góry. Decyzja była słuszna, albowiem wkrótce potem trzeba było wyciągnąć peleryny przeciwdeszczowe. W połowie powrotnej drogi już padało. Pasowanie na zdobywców Wysokiej odbyło się już pod dachem Ośrodka "Pod Durbaszką". Oryginalną próbę wymyśloną przez Kasię wszyscy przeszli celująco, a śmiechu i gromkich braw było co niemiara. Grono osób, które dołączyły do wyprawy na szczyt zazdrościło tego przeżycia i trofeum pienińskiego. Po obiadokolacji przyszedł czas na wieczór klubowy. Mówiliśmy podczas niego o "Poznaj swój kraj" nadrabiającym opóźnienia, o klubach Zdobywców KGP i Znawców Polskich Pomników Historii, o przedsięwzięciach koronnych, wśród których znalazła się propozycja zorganizowania zjazdu wszystkich zdobywców KGP, a także spotkania z piosenką turystyczną. W trakcie tej debaty odbyło się też losowanie upominków. Porcję ich przygotowaną przez redakcję wzbogaciły dary przywiezione przez Sylwię Madalińską i Dariusza Wszelakiego, Martę i Bogdana Maciuszków, Tadeusza Czuprynę, Janusza Wierzbickiego, Jerzego Kwiatkowskiego, Martę i Konrada Gmurczyków, Jana Ogonowskiego oraz Ewę i Witolda Lechowiczów, którzy tradycyjnie ufundowali namioty. A potem już przy kominku z pieczoną kiełbasą (zastępującym ognisko) rozpoczęły się opowieści o podróżach członków klubu, o przygodach na różnych, także zagranicznych szlakach, zabrzmiały turystyczne pieśni. Do późnych godzin nocnych trwał nastrojowy wieczór...
Niedzielne przedpołudnie wypełniła uroczystość pasowania na Zdobywców KGP wszystkich kandydatów, którzy stanęli przed Lożą, a później podsumowanie i obrzędowe zakończenie wyprawy. Gdy w południe uczestnicy wyposażeni w mapy Pienin i wiele materiałów regionalnych opuszczali gościnny ośrodek, świeciło piękne słońce. Jak donosili nam z kraju liczni klubowicze dzwoniący z pozdrowieniami, wszędzie nieustannie lało. Nam wiatr łaskawie rozpędził chmury. Żal było odjeżdżać. Ale w pamięci pozostały na zawsze miłe przeżycia i cudowne widoki.
XXI wyprawa klubowa
W pierwszym terminie ta wyprawa na najwyższy szczyt Gór Opawskich miała się odbyć w połowie października. Wstrzymaliśmy się jednak z jej organizacją, albowiem prognozy pogody zapowiadały obfite opady śniegu, i sprawdziły się. Pod Biskupią Kopą śnieg był po kolana. Za to miesiąc później mieliśmy cudowne, słoneczne dni, a pod szczytem tylko topniejące resztki śniegowych łach.
Nie wszyscy też z odwagą odpowiedzieli na nasze ogłoszenie, choć - jak zwykle - wszystkie zarezerwowane miejsca mieliśmy zapełnione. Jak się później okazało w Ośrodku Wczasowo-Rehabilitacyjnym FWP "Ziemowit" w Jarnołtówku, który stał się naszą bazą, stawiło się prawie 160 osób. Nic więc dziwnego, że 13 listopada 2009 r. gromko zabrzmiał w holu powitalny śpiew, a później tłoczno było na koronnym szlaku. Nim jednak ruszyliśmy na zdobywanie 21. szczytu, piątkowy wieczór przeznaczyliśmy na bliższe poznanie tego opolskiego rejonu. Pomogli nam w tym znakomicie przedstawiciele lokalnych władz. Jako pierwsi uczynili to: przewodniczący Rady Miasta Głuchołazy, a zarazem naczelnik Wydziału Promocji, Sportu i Turystyki Starostwa Powiatowego w Nysie, Anatol Bukała, prezes Oddziału PTTK w Głuchołazach, Jerzy Chmiel i naczelnik Wydziału Promocji i Turystyki Urzędu Miasta Głuchołazy, a zarazem prezes Towarzystwa Przyjaciół Głuchołazów dr Paweł Szymkowicz. Później "pałeczkę" przejęli gospodarze powiatu prudnickiego na czele ze starostą Radosławem Roszkowskim, którego znakomicie wspierali: burmistrz Prudnika, Franciszek Fejdych, prezes tamtejszego Oddziału PTTK, Józef Michalczewski oraz wydawca a zarazem redaktor "Tygodnika Prudnickiego", Andrzej Dereń. Dzięki nim nie tylko zapoznaliśmy się z walorami krajoznawczo-turystycznymi tego terenu, ale także bogatymi dokonaniami na tym polu podejmowanymi przez świadomych rangi i szansy tkwiącej w turystyce dla mieszkańców tych ziem. Godzi się przy tym dodać, że nasi goście przywieźli z sobą wiele materiałów promujących region, z którymi później wszyscy klubowicze wracali do domów.
Po piątkowym długim wieczorze regionalnym, sobota upłynęła pod marszowym znakiem. Zaraz po śniadaniu, pod wodzą wspaniałych znawców Gór Opawskich, przewodników prudnickich na czele z prezesem Oddziału PTTK, też przewodnikiem Józefem Michalczewskim wyruszyliśmy trzema trasami na koronny szczyt. A tam już w południe z wysokiej wieży podziwialiśmy rozsłonecznioną piękną panoramę regionu opolskiego i Czech. Po pamiątkowym, zbiorowym zdjęciu zrobionym pod wieżą uroczyste pasowanie na zdobywców Biskupiej Kopy przenieśliśmy do schroniska pod tym szczytem, słynnym m.in. z kolekcji krawatów. Tu nie wszystkim udało się przejść od razu pomyślnie przygotowaną próbę, ale później z dyplomami w plecakach wszyscy dumnie wracali do gościnnego "Ziemowita".
Sobotni wieczór upłynął pod znakiem spotkania klubowego. Nie sposób w tej relacji omówić wszystkich tematów przedstawionych m.in. przez Zbyszka Floreckiego i Daniela Styczewskiego - będziemy do nich wracać na łamach "Psk". Oczywiście było też losowanie nagród i upominków przywiezionych nie tylko przez redakcję, ale i duże grono uczestników. Tym razem na listę fundatorów przewodników, atlasów, książek i albumów, płyt DVD z pięknymi nagrodami, a także gier, filmów, koszulek, wojskowych gadżetów i namiotów wpisali się: Krysia Pudło, Marysia Baszuro, Halina Klein, Henryk Jurołajć, Jurek Kiełb, Bogdan Nowak, Sławek Chojnacki, Jurek Kwiatkowski, Jan Ogonowski, Marek Nasiadka, Teresa i Janusz Wierzbiccy oraz Ewa i Witold Lechowiczowie. Przez dwa wieczory pracowicie aż w sześciu zespołach obradowała Loża Zdobywców, przed którą stanęła rekordowa liczba aż 54 kandydatów na Zdobywców KGP. Wszyscy też, którzy pomyślnie przeszli weryfikację swych dokonań, pasowani zostali w niedzielne przedpołudnie, przyjmując insygnia i zaszczytny tytuł, którym chlubi się dopiero niespełna 370 Polaków.
Ale niedzielna uroczystość poprzedzająca posumowanie tego 21. klubowego spotkania nie była ostatnim punktem programu. Bo oto władze prudnickiego Oddziału PTTK zgotowały wszystkim wspaniałą niespodziankę - autokarową wycieczkę do Prudnika z bogatym programem zwiedzania miasta oraz Sanktuarium św. Józefa w Prudniku Lesie. Wdzięczni za to, pełni wrażeń, z żalem rozjeżdżali się wszyscy do swych rodzinnych stron. Wrócić jeszcze do Prudnika, no i przyjechać na XXII wyprawę obiecywano sobie przed rozstaniem.
XX wyprawa klubowa
W JESIENNYM SŁOŃCU
Prawie sto miejsc w Ośrodku "Dworek Gorce" w Kamienicy wykorzystaliśmy z naddatkiem (kilka pań zdecydowało się nawet na nocleg w nieogrzewanym domku letniskowym). Część osób zawiedzionych brakiem miejsc rezydowała w pobliskich pensjonatach i gospodarstwach agroturystycznych uczestnicząc w całym programie XX wyprawy, i nikt nie żałował decyzji o przyjeździe na to spotkanie klubowe choć nocne przymrozki bieliły już świat. Za to Beskid Wyspowy rozświetlony słońcem odkrywał swe uroki w pełnej krasie.
A wszystko zaczęto się 17 października 2008 roku. Już od rana meldowali się przedstawiciele wszystkich ziem, łącznie z zielonogórską, szczecińską, warmińską czy chełmską. Niektórzy przy okazji "zahaczali" wcześniej o Turbacz. Gromko zabrzmiał więc klubowy hymn, którym zainaugurowaliśmy klubową wyprawę. Nieco tajemniczo wypadła prezentacja jej programu, bowiem naczelny redakcji nie ujawnił jak np. będziemy wędrować na odległą Mogielicę. Niektórzy zaczęli nawet szykować różne warianty marszruty w październikowy, krótszy dzień. Zanim jednak to nastąpiło zaraz po sutej obiadokolacji czekał nas wieczór regionalny. Przybyli na niego zacni gospodarze regionu na czele ze starostą powiatu limanowskiego Janem Puchałą i wójtem Gminy Kamienica Władysławem Sadowskim. Nie zabrakło właścicieli uroczego "Dworku Gorce" - pani Barbary Matlęgi i pana Bronisława Pięty, którzy w trakcie imprezy sprawili nam miłą niespodziankę. Był też obecny prezes limanowskiego Oddziału PTTK, a zarazem szef tamtejszego Ośrodka IT Kazimierz Sowa. W oryginalnym stroju góralskim wystąpił dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury Mieczysław Marek. Nic więc dziwnego, że opowieściom o walorach krajoznawczo-turystycznych ziemi limanowskiej - i prezentacjom - nie było końca. Wielką okrasą tego wieczoru stał się piękny występ najmłodszej kapeli góralskiej złożonej z kamienickich... gimnazjalistów, którzy znakomitym poziomem wokalno-muzycznym zachwycili klubowiczów. Nic więc dziwnego, że żegnano ich rzęsistymi brawami.
Równie gorącymi brawami dziękowaliśmy za decyzję ogłoszoną przez panią Barbarę Matlęgę o przyznaniu członkom naszego klubu prawa do 30-procentowych zniżek w "Dworku Gorce". Nawet nie wiedzieliśmy kiedy przy kawie, herbacie i słodkościach przygotowanych przez znakomitą kuchnie ośrodka, wieczór regionalny przedłużył się prawie do godziny 21. Na pożegnanie nasi goście otrzymali roczniki "Poznaj swój kraj" rewanżując się prezentami regionalnymi (nota bene wszyscy wyposażeni zostali m.in. w mapy turystyczne Beskidu Wyspowego). A w sobotę, po śniadaniu czekała nas wyprawa na Mogielicę.
Po tradycyjnej odprawie, przy pięknej, słonecznej pogodzie wyruszyły na trasę dwie wielkie grupy. W pokonaniu kilku pierwszych kilometrów pomógł im... zamówiony autokar. Obok kandydatów na zdobywców zamykających swe korony, poprowadzili nas znakomici znawcy tych gór - przewodnicy limanowscy: Maria Tyrkiel oraz Anna i Andrzej Dylągowie. To dzięki nim rozpoznaliśmy szczegóły pięknych panoram beskidzkich, usłyszeliśmy wiele cennych informacji i anegdot, no i oczywiście bezbłędnie trafili pod wieżę widokową od niedawna wieńczącą Mogielicę. Z niej podziwialiśmy nawet Tatry. A potem po chwilach refleksji przy Papieskim Krzyżu, na pobliskiej polanie wszyscy znakomicie przeszli oryginalną próbę, po której pasowani przyjęli dyplomy zdobywców tego koronnego szczytu.
A o zmierzchu w wielkiej sali jednego z obiektów Dworku - dawnej poczty, rozpoczął się wieczór klubowy. Były wspólne śpiewy i dyskusje nad koronnymi tematami, była prezentacja wierszy naszych poetów i wspomnienia m.in. z ponad 133 godzinnego pokonania całej Korony Gór Polski. Było także losowanie różnych prezentów przygotowanych przez redakcję i przywiezionych przez klubowiczów, na czele z Ewą i Witoldem Lechowiczami, Irkiem Lamentem, Jurkiem Kiełbem, Haliną Klein, Maciejem Krauze i Staszkiem Jachymem, który niestety tylko "wpadł" na chwilę do Kamienicy. Nie zabrakło oczywiście pamiątkowej pieczęci, jaką tradycyjnie przygotował Tomek Puszczyński. Ale jeszcze tego samego wieczoru, w czterech zespołach kierowanych przez Janka Sucheckiego, Janusza Wierzbickiego, Jurka Kiełba i Marka Mrozowskiego obradowała Loża Zdobywców, przed którą stanęło aż 30 kandydatów do godności Zdobywcy KGP. To oni byli bohaterami niedzielnej uroczystości pasowania na Zdobywców Korony Gór Polski.
Do jej uświetnienia przyczynił się Artur Michalczyk z Bochni, którego dziełem stało się rzeźbione tableau Roty, przekazane klubowi. Byly też specjalne podziękowania dla redakcji za 20 wypraw... A potem - podsumowanie całej imprezy zakończonej przed południem. Z żalem, że tak krótko, z bagażem niezapomnianych przeżyć żegnaliśmy się pieśnią śpiewaną w kręgu. Do następnej wyprawy.
XIX wyprawa klubowa
ZDEPTANE W SŁOŃCU
Takiej wyprawy dotychczas nie było. Po pierwsze trwała cztery dni, a po wtóre zgromadziła ponad 150 uczestników (nie licząc osób, które dołączyły dodatkowo m.in. na sobotnie wejście na koronny szczyt). Na dodatek ściągnęła rekordową liczbę osób kończących zdobywanie Korony, których pierwotnie miało być siedemnastu, a w rzeczywistości było ponad czterdziestu.
Jeszcze w niedzielę, gdy kończyliśmy już wyprawę, meldowali swe pragnienie spotkania z Lożą Zdobywców niezapowiedziani nowi przybysze. A wszystko zaczęło się w czwartek, 26 czerwca 2008 r. w gościnnych murach Domu Turysty PTTK w Szczyrku. To właśnie tam udało nam się zarezerwować rekordową liczbę miejsc.
Tradycyjnie niemal w komplecie otwieraliśmy wyprawę klubowym hymnem i serdecznym powitaniem. Później już na klubowym spotkaniu mówiliśmy o wielu sprawach i problemach klubowych. M.in. o potrzebie zwoływania częstszych posiedzeń Loży Zdobywców, która mogłaby spotykać się między wyprawami - i nie tylko w Warszawie; także o wymogach regulaminowych ustalonych w ostatnich latach, dla których - po bardzo długim okresie tolerancji - nie będzie już odstępstw; wreszcie o wyścigach inicjowanych przez różne osoby, nie zawsze zresztą związane z klubem, które co rusz ogłaszają rekordy w zdobywaniu Korony.
To, o czym powinni wiedzieć wszyscy, także nowowstępujący do Klubu: Loża Zdobywców nie będzie już nikomu zaliczać wejść na koronne szczyty sprzed lat. Kto teraz decyduje się na zdobywanie Korony Gór Polski, ten rozpoczyna wędrówkę na 28 szczytów od początku. Oczywiście wieloletni członkowie Klubu kontunuują zdobywanie gór z wcześniejszym, klubowym dorobkiem zgromadzonym poza książeczką KGP. Natomiast wobec wyścigów Klub nie zajął żadnego stanowiska przypominając jednocześnie, że istotą koronnej idei jest wszechstronne poznawanie polskich gór, któremu bicie żadnych rekordów nie sprzyja.
Jak każe tradycja w trakcie tego wieczoru uroczyście witani byli debiutujący na imprezie członkowie klubu, dyskutowana była sprawa udziału Klubu w wielkim ponad dwuletnim programie zagospodarowania szlaków koronnych, zgłoszonym poprzez POT władzom państwowym przez redakcję "Psk". Były także wspólne śpiewy i poczęstunek pysznym ciastem ufundowanym przez Zosię Niekraszewicz. Był też miły akcent, kiedy zaproszony przez redakcję wieloletni autor dziesiątków artykułów drukowanych w "Psk" - Krzysztof Wojtasiński wraz z podziękowaniami za współpracę obdarowany został upominkiem albumowym. - A wieczorem, już przy ognisku opowieściom o zdobywaniu gór, także w zimowe miesiące - oraz śpiewom nie było końca.
W piątek, po śniadaniu wszyscy zaproszeni zostali na zwiedzanie Szczyrku, po którym z wielkim znawstwem i urokiem poprowadził pan Mateusz Kurowski, zaś na Klimczok powiodła znakomita przewodniczka beskidzka, pani Lucyna Bardel. Jakby wiedzy o Beskidzie Śląskim było mało po obiadowym posiłku gospodarze terenu uraczyli wszystkich multimedialnym pokazem o regionie. A wszystko w ramach "wieczoru regionalnego", na którym gościliśmy panią Alinę Macher ze Starostwa Powiatowego w Bielsku-Biaiej oraz państwa Sabinę Bugaj i Jacka Kufela, reprezentujących władze Szczyrku. Uwieńczeniem tego dnia było spotkanie z piosenką turystyczną, w którym rej wodził z gitarą Sławek Chojnacki. Jednocześnie w pięciu zespołach, którym przewodzili: Janek Suchecki, Janusz Wierzbickl, Marek Mrozowski, Maria Baszuro i Jerzy Kiełb, Loża Zdobywców rozpoczęta spotkania z uczestnikami, którzy zamknęli swoje korony.
Sobota była najważniejszym dniem wyprawy, przeznaczonym na zdobycie Skrzycznego. Na ten szczyt powędrowaliśmy dwoma trasami pod fachową opieką znakomitych bielskich przewodników: panów Juliusza Bortha i Jana Barasia. Nasyceni widokami i opowieściami o beskidzkiej krainie na szczycie przeszliśmy koronną próbę. Tym razem odbywała się ona z kołem - oczywiście wypadła celująco. Nic więc nie stało już na przeszkodzie, aby każdy mógł być pasowany na zdobywcę Skrzycznego i obdarowany specjalnym dyplomem.
Nic więc dziwnego, że do bazy wszyscy wracali uradowani, uśmiechnięci. A tu wieczorem jeszcze kolejne spotkanie i losowanie upominków. Była ich prawie setka, nie tylko tych przywiezionych przez redakcję m.in. od warszawskiej Firmy "JanySport" - fundującej plecaki, Firmy "Granna" znanej z atrakcyjnych gier edukacyjnych, ale także przez liczne grono klubowiczów na czele z Ewą i Witoldem Lachowiczami tradycyjnie fundującymi namioty. Tu trzeba jeszcze wspomnieć, że wcześniej wszyscy obdarowani zostali pelerynami przeciwdeszczowymi ofiarowanymi przez jednego z uczestników wyprawy, a także wyposażeni w mapy turystyczne Beskidu Śląskiego od znakomitego Polskiego Przedsiębiorstwa Wydawnictw Kartograficznych "Copernicus". Tradycyjnie też wiele pracy miał Tomek Puszczyński, dzięki któremu każdy mógł mieć w książeczce, czy na widokówkach specjalny stempel XIX wyprawy. W ostatni, niedzielny dzień, tuż po śniadaniu nastąpiło uroczyste ogłoszenie decyzji Loży Zdobywców nadającej godność ZDOBYWCY KGP ponad czterdziestu osobom. Podczas ceremonii pasowania wręczane były specjalne numerowane odznaki, dyplomy i legitymacje. Jeszcze pamiątkowe zdjęcia, jeszcze gratulacje - i oto nadszedł czas podsumowania wyprawy. Redaktor naczelny "Psk" - Janusz Sapa - podziękował serdecznie wszystkim za udział i współpracę, zaś na liczne pytania o następną wyprawę powiedział - jak zawsze: dowiecie się o niej z "Poznaj swój kraj".
XVIII wyprawa klubowa
Niewiele jest takich dni w roku, gdy karkonoska Śnieżka odstania w pełni swe oblicze, a wiatr milknie nie przeszkadzając w podziwianiu piękna gór. Takie właśnie dni zdarzyły się 24-26 sierpnia 2007 r., kiedy XVIII wyprawa Klubu Zdobywców Korony Gór Polski świętowała na szczycie swój sukces: pokonanie królowej Sudetów.
Na to niełatwe przedsięwzięcie zdecydowało się prawie 90 osób, które pod gościnny dach przyjęta "Akademicka Strzecha". Pierwsi uczestnicy przybyli do niej dwa dni wcześniej, by przedeptać dodatkowe szlaki i nasycić oczy cudownymi widokami. Wtedy jeszcze nie było takich tłumów turystów, jakie nawiedziły pasmo w sobotę i niedzielę. Ale nam nie przeszkadzało to wcale, choć chwilami czuliśmy się na szlaku jak na Marszałkowskiej w Warszawie. Za to my wzbudzaliśmy sensację zdyscyplinowaniem, gromkim śpiewem i obrzędem przygotowanym na koniec zdobywania Śnieżki.
Ale zanim nastąpił kulminacyjny moment wyprawy najpierw były piątkowe, serdeczne powitania, uroczyste otwarcie wyprawy z tradycyjnym hymnem klubu, prezentacja obiektu, w którym przyszło nam rezydować... Jeszcze tego samego dnia minutą ciszy uczciliśmy pamięć członków Klubu, którzy w ostatnim czasie odeszli na wieczny szlak. A potem był już wieczór regionalny, podczas którego o walorach krajoznawczo-turystycznych Karkonoszy i powiatu jeleniogórskiego mówili ciekawie: dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego, dr Andrzej Raj i pani Elżbieta Bojczuk ze Starostwa.
Piątkowy wieczór klubowy upłynął pod hasłem "Podróże bliskie i dalekie". O swej ostatniej wyprawie w góry Rumunii opowiadał Artur Michalczyk z Bochni. Niezwykłymi przeżyciami z wędrówki przez Czarnohorę podzielił sięMarian Kowalik z Krakowa. O swych wyjazdach do Włoch i uczeniu tamtejszych mafioso uprawiania turystyki mówiła Regina Kalbarczyk z Kozienic. Natomiast o swym życiu w dalekiej Jakucji, skąd przyjechał na naszą wyprawę i tęsknocie za ojczyzną zwierzał się rodowity wschowianin Adam Kowalski. On też obdarowany został niespodziewnymi prezentami, po których dziękując ze łzami w oczach powiedział, iż polska serdeczność jest wciąż niezmienna.
Sobota to jak zawsze dzień wejścia na szczyt. Zanim jednak wyruszyliśmy na szlak mieliśmy sposobność posłuchania burmistrza Karpacza, Bogdana Malinowskiego, który od 21 lat troszczy się o rozwój tego miasta, gdzie przy 5 tys. mieszkańców jest 300 hoteli i pensjonatów oraz 1500 firm nastawionych głównie na obsługę turystów i wczasowiczów. A potem już tylko odprawa - i wyśmienity spacer ku "latającym talerzom" na Śnieżce.
Po drodze znakomity znawca tych stron, przewodnik sudecki Wiktor Gumprecht raczył nas wspaniałymi opowieściami o przeszłości gór, o wydarzeniach historycznych i współczesnych anegdotach, jakich nie brakuje Śnieżce. Tam, w południowym słońcu wszyscy - przeszedłszy specjalną próbę - pasowani zostali na jej zdobywców, przyjmując stosowny dyplom.
Po powrocie do schroniska - a wędrowaliśmy teraz przez torfowiska po czeskiej stronie - i smakowitej obiadokolacji był tradycyjny wieczór klubowy z pieśniami, losowaniem upominków (których i tym razem było więcej niż uczestników), także rozmowami o klubowych sprawach. Z kronikarskiego obowiązku musimy powiedzieć, iż do prezentów przygotowanych przez redakcję w tym gier edukacyjnych ufundowanych - jak zawsze - przez warszawską firmę GRANNA, dołożyli dary także: Danuta Rosińska-Rusin z Raciniewa, Jerzy Kwiatkowski z Zielonej Góry, Tadeusz Czupryna z Rybnika, Halina Głąb z Malborka, Barbara Kiełpińska z Gniezna, Janusz Wierzbicki ze Skwierzyny, Wiesław Bratkowski z Warszawy, Wacław Ebert oraz Maciej i Wacław Szafranowie z Czechowic-Dziedzic, Regina Kalbarczyk z Kozienic, państwo Bednarkowie z Sieradza,Robert Schultka z Gdyni oraz państwo Lechowiczowie z Międzyborza, tradycyjnie fundujący namioty. Te najcenniejsze prezenty (a były też plecaki, atlasy, prezwodniki, kompasy..,) przypadły dwóm panom - Zbigniewowi Bednarkowi i Janowi Stelmaszczykowi.
W czasie tego wieczoru ogłoszona została też decyzja w sprawie jubileuszowego spotkania, jak również podjęta - po dyskusji - uchwała dot. wymogu posiadania książeczek KGP. Zaś w późnych godzinach Loża Zdobywców spotkała się z kandydatami, którzy zakończyli zdobywanie Korony. Ich nazwiska ogłoszone zostały już w niedzielne przedpołudnie. Wtedy też podsumowana została cała wyprawa, a na pożegnanie wszyscy otrzymali zestawy materiałów krajoznawczo-turystycznych, wśród których byty także najnowsze, znakomicie opracowane mapy Karkonoszy, ufundowane przez wieloletniego Przyjaciela i Sponsora Klubu - warszawskie PPWK "Copernicus".
Kiedy w niedzielne popołudnie sposobiliśmy się do wyjazdu kierownik schroniska, pan Zbigniew Godyń zaprosił nas do sali tradycji swego obiektu, przyznając jednocześnie, że tak wspaniałych gości nie miał od lat. I żałował, że z racji wielu potrzeb, jakie dyktuje modernizacja budynku nie mógł zdecydować się na przyznanie członkom Klubu zniżek na noclegi. Żałowaliśmy i my, tym bardziej, że standard schroniska, kultura obsługi i życzliwość dla gości stoją tu na wysokim poziomie.
XVII wyprawa klubowa
Stało się to 10 marca 2007r. gdy stu dwudziestu uczestników naszej XVII wyprawy klubowej pod wodzą wspaniałego znawcy Gór Bardzkich i przewodnika, Bogusława Steckiego z Międzylesia, stanęło na szczycie, by zaśpiewać "Jak dobrze nam zdobywać góry."
Mimo wczesnej, ale przecież ciepłej wiosny do Barda przybył kwiat polskich wędrowców. Niektórzy dwa dni wcześniej stawili się w tamtejszym Ośrodku Wczasów Dziecięcych, by lepiej poznać to zabytkowe miasteczko, znane m.in. z sanktuarium Matki Boskiej, madonny od XIII wieku otoczonej kultem. O tych tradycjach, o współczesnych walorach krajoznawczo-turystycznych Barda i okolic opowiadali nam gospodarze miasta i powiatu podczas tradycyjnego wieczoru regionalnego. A zaszczycili nas swą obecnością: burmistrz miasta i gminy Krzysztof Żegański, jego zastępczyni, która następnego dnia odbyła z nami wędrówkę na Kłodzką Górę, Grażyna Cal, podinspektor ds. promocji UM, Tomasz Karamon oraz przedstawiciel starostwa i Lokalnej Organizacji Turystycznej, Daniel Czepielski. Dzięki nim nie tylko dowiedzieliśmy się wielu ciekawostek z historii i współczesności miasta i powiatu, ale także. obejrzeli piękne rzeźby zaprezentowane niespodziewanie przez artystę bardzkiego, prowadzącego galerię sztuki, Jana Giejsona.
Był też i wieczór klubowy, w czasie którego uroczyście powitaliśmy nowych członków Klubu, omówiliśmy różne sprawy związane z czasopismem i Spółką "Poznaj swój kraj", przedstawili plan obchodów 10-lecia Klubu Zdobywców, a także podjęli decyzję o ustanowieniu wpisowego. Drugi dzień wyprawy to jak zwykle zdobywanie zaplanowanego szczytu - w tym przypadku Kłodzkiej Góry. Mimo braku słońca powędrowaliśmy z ochotą najpierw na Górę Bardzką oglądając po drodze stacje Drogi Krzyżowej, piękną panoramę Barda, a potem Górską Kaplicę, by następnie skierować się ku najważniejszemu celowi całej eskapady. A tam, na samym szczycie miła niespodzianka - miejscowi członkowie PTTK, z powitalnym transparentem. Niestety, mżawka pokrzyżowała nam plany obrzędowego pasowania na zdobywców Kłodzkiej Góry. Stało się to już po powrocie, w naszej bardzkiej bazie.
To był wieczór 10-lecia, pełen śpiewów, wspomnień, jubileuszowych debat i niespodzianek. Gwoździem całego programu stał się ogromny tort (własnej roboty), przywieziony przez Teresę i Janusza Wierzbickich ze Skwierzyny. Oni też ofiarowali redakcji wielką mapę z całą koroną górską. Niezwykłym prezentem zaskoczył też wszystkich Artur Michalczyk z Bochni, który ufundował Klubowi piękny proporzec, jaki od tego dnia towarzyszyć będzie wszystkim wydarzeniom klubowym.
Ale to był dopiero początek niespodzianek. Tradycyjnie na każdą wyprawę redakcja przywozi zestaw prezentów, jakie losowane są później pomiędzy uczestników imprezy. Jak się okazało, zestaw ten powiększony został przez dary przywiezione przez samych uczestników - fundatorów cennych monet, atlasów, przewodników, książek, akwareli, sprzętu turystycznego którymi byli m.in. Jerzy Kiełb z Nysy, Tadeusz Czupryna z Rybnika, państwo Bednarkowiez Sieradza, państwo Wcisłekowie ze Szczecina, Wacław Szafran i Wacław Ebert z Czechowic-Dziedzic, Teresa Bichta z Kozienic i - jak zwykle - Ewa i Witold Lechowiczowie z Międzyborza przywożąc namioty. Nic więc dziwnego, że odbyła się podwójna tura losowania, a nikt nie wyjechał z Barda bez prezentu. Najcenniejsze - namioty, los oddał w ręce Wiesi Puszczyńskiej z Konina, Gieni Kaczkiełło z Nowej Soli i Ewy Palmowskiej-Ostafil z Mikołowa. Godzi się jeszcze dodać, iż wielką frajdę sprawiły plecaki ufundowane przez zaprzyjaźnioną z nami Firmę "JanySport" z Warszawy oraz gry ufundowane przez warszawską "Grannę". Dodatkowo do zestawów materiałów przekazanych przez gospodarzy terenu, wszyscy uczestnicy otrzymali mapy turystyczne ufundowane przez renomowane Polskie Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych. Oczywiście sporo czasu zabrała nam dyskusja na temat jubileuszowego spotkania wszystkich członków Klubu świętującego w tym roku swoje 10-lecie. Spośród trzech propozycji największe uznanie zdobyła impreza warszawska organizowana w Sali Kongresowej PKiN. O jej organizacji przesądzić ma opinia wszystkich członków, o jaką poprosiliśmy w numerze 1-3/06 "Psk". Na imprezie uświetniającej 10-lecie Klubu spotkamy się z wszystkimi zdobywcami Korony Gór Polski, wręczając im specjalne odznaki i dyplomy. Jak zawsze na wyprawach obraduje Loża Zdobywców. Tak było i tym razem. Jej posiedzenie zakończone grubo po północy zaowocowało przyjęciem do grona ZDOBYWCÓW KGP kolejnych 20 osób. Niedziela upłynęła pod znakiem sumowania wyprawy. Oczywiście każdy zabrał z niej karty z pamiątkowym stemplem ufundowanym przez Tomka Puszczyńskiego z Konina. Było także uroczyste ogłoszenie nocnych decyzji Loży Zdobywców i huczne gratulacje dla wyróżnionych godnością zdobywców. Był też symboliczny toast wzniesiony szampanem ufundowanym przez Janka Moździerza z Lubięcina, a także wiele wzruszających pożegnań. Zanim wszyscy opuścili ośrodek, już przy niedzielnym słońcu odbyła się sesja fotograficzna - zbiorowe zdjęcie uczestników wyprawy.
Gromkim śpiewem w tradycyjnym kręgu rozstawaliśmy się z pozdrowieniem - do następnej wyprawy. Nie wszyscy jednak od razu opuścili gościnne progi Domu Wczasów Dziecięcych, długo jeszcze w jego świetlicy rozbrzmiewał śpiew, przy którym królował z gitarą Sławek Chojnacki ze Żnina.
XVI wyprawa klubowa
Ostatni weekend sierpnia upłynął pod znakiem Beskidu Sądeckiego. 80 miejsc jakimi dysponowało schronisko na Prehybie zostało szybko zapełnione.
Jak każe tradycja klubowa każde wejście na koronny szczyt połączone jest z poznaniem walorów krajoznawczo-turystycznych pasma, któremu króluje. Toteż już pierwszego dnia wyprawy, w piątek 25 sierpnia 2006 r., w wypełnionej po brzegi sali schroniska gościliśmy przedstawicieli Ziemi Sądeckiej z zastępcą burmistrza Piwnicznej Zdroju, Franciszkiem Kotarbą, prezesem oddziału PTTK "Beskid" w Nowym Sączu, Adamem Sobczykiem i prezesem Spółki PTTK "Karpaty" zarządzającej bazą schroniskową, Jerzym Kalarusem. Ten wieczór regionalny uświetnili również: poetka Wanda Łomnicka-Dulak oraz kierownik Zespołu Regionalnego "Dolina Popradu", Maciej Jeżewski. Piękne wiersze związane z nowosądecką ziemią, gawędy o zwyczajach i obrzędach czarnych górali, przeplatały się z opowieściami o bogactwie oferty turystycznej Nowosądecczyzny i planach rozwojowych. Gdyby nie to, że goście musieli wrócić na noc do swych domów, pewnie byśmy toczyli regionalne rozmowy do północy.
A przecież tego dnia przewidziany był jeszcze wieczór klubowy. Z pewnym opóźnieniem, ale się odbył. Powitaliśmy na nim nowych członków Klubu, przedstawili nowości jakie zaszły w Klubie i redakcji, sporo uwagi poświęcając m.in. utworzonemu w lipcu Stowarzyszeniu Poznaj Swój Kraj. Było też ognisko ze śpiewami, gawędami, gorącą kiełbasą, a jeszcze przed północą zebrała się Loża Zdobywców, by przyjąć do swego grona nowych ZDOBYWCÓW KGP.
W sobotę, przy pięknej pogodzie, powędrowaliśmy na Radziejową. I tam na jej szczycie każdy uczestnik pasowany został na zdobywcę tej góry. Oczywiście w obrzędowy sposób, z kolorowymi dyplomami, przygotowanymi tym razem przez Jerzego Paluszkiewicza z Krakowa. Nie obeszło się tu bez emocji, których dostarczyło także zaginięcie dwóch osób (na szczęście odnalazły się). Rozległe widoki, serdeczne rozmowy, jagodowe żniwa - ech, czegóż jeszcze trzeba do wędrówki przez leśne, beskidzkie szlaki...
Kiedy więc po obiadokolacji znów zasiedliśmy w klubowym gronie przyjacielski nastrój towarzyszył wieczornej biesiadzie. Okrasił ją m.in. występ Sławomira Chojnackiego ze Żnina, który w towarzystwie Joanny Grochal z Ogrodniczek przebojowo wykonał wiele utworów, w tym skomponowaną przez siebie "Pieśń Zdobywców". To wtedy też Jan Bałdys z Jawora niespodziewanie znów ofiarował redakcji 500 złotych, traktując je jako zaczyn do powszechnej akcji darów na rzecz Funduszu Rozwoju "Psk".
W czasie tego wieczoru odbyło się też losowanie prezentów przygotowanych przez redakcję dla uczestników wyprawy. Ich zestaw wzbogacony został o kolejne mapy, książki, przewodniki, albumy, płyty i sprzęt turystyczny, jakie dołożyli: Leokadia Palus z Kielc, Agnieszka Wysocka z Warszawy, Robert Schultka z Gdańska, Zbigniew Kotkowski z Białej Podlaskiej, Marek Nasiadka z Kraśnika, Jerzy Kiełb z Nysy oraz rodziny: Głąbów z Malborka, Wierzbickich ze Skwierzyny, Bednarków z Sieradza i Lechowiczów z Międzyborza. (Ci ostatni tradycyjnie przywieźli namioty 4-osobowe). Nic więc dziwnego, że po obdarowaniu wszystkich trzeba było przeprowadzić drugą turę losowania.
Tego sobotniego wieczoru rozstrzygnięte zostały również problemy zgłoszone i dyskutowane wcześniej przez członków Klubu. W wyniku głosowania, przy jednym głosie przeciwnym i jednym wstrzymującym się ustanowione zostało stałe prawo pierwszeństwa we wszystkich imprezach klubowych przysługujące członkom legitymującym się aktualną kartą klubową, otrzymywaną po opłaceniu całorocznej prenumeraty "Psk". Przytłaczającą większością głosów utrzymana została zasada obowiązkowego spotkania osób zamykających zdobywanie korony z Lożą Zdobywców. Odłożona natomiast została sprawa wniosku zgłoszonego przez Jacka Żytowicza z Sulejówka, który zaproponował wprowadzenie choćby symbolicznej, jednozłotowej składki miesięcznej, mogącej odciążyć redakcję od części wydatków ponoszonych w związku z funkcjonowaniem Klubu. Głosowanie w tej sprawie powinno być poprzedzone powszechnym jej rozważeniem przez wszystkich członków. Tu godzi się jeszcze powiedzieć, iż były wnioski o wprowadzenie minimalnej stawki składki, pozwalającej na większe wpłaty osobom, które zechcą wesprzeć klub. Powyższe propozycje poddajemy pod rozwagę wszystkim Klubowiczom. Jeszcze tego wieczoru przeżyliśmy niezwykle miłą chwilę, kiedy pani Olga Bielak, prowadząca schronisko na Prehybie z uznaniem wyrażając się o Klubie i wyprawie, potwierdziła publicznie, ze odtąd w tym obiekcie członkowie Klubu korzystać będą z 30-proc. zniżek, oczywiście legitymując się kartami klubowymi. Dziękowaliśmy za to rzęsistymi brawami i pieśnią.
Niedzielny, słoneczny poranek był jak zwykle przeznaczony na podsumowanie wyprawy. To, że była udana stało się zasługa wielu osób. Poza już wymienionymi redaktor naczelny "Psk" - Janusz Sapa serdeczne podziękowania skierował także do Tomasza Puszczyńskiego z Konina, który po raz kolejny ufundował specjalną pieczęć, tym razem XVI wyprawy i do Mariana Kowalika z Krakowa, który nie tylko filmowo dokumentował imprezę, ale także zapewnił jej nagłośnienie sprzętem wniesionym na własnych plecach do schroniska. Specjalne gratulacje otrzymali nowomianowani zdobywcy Korony gór Polski. Wspólnym śpiewem żegnaliśmy się do następnej wyprawy.